środa, 31 lipca 2019

Odrobina Sahary na Litwie

Dawno, dawno temu czyli w X - XI w była zamieszkiwana przez Wikingów, potem do średniowiecza przez Bałtyckie plemię Kurów od których przyjęła nazwę. 

 

 Mierzeja Kurońska

 


Ciągnie się pięknym 98 km łukiem przez Bałtyk od obwodu Kaliningradzkiego do Litwy  oddzielając morze od lądu i tworząc zatokę o tej samej nazwie.

Dla nas, mieszkańców Suwalszczyzny, którzy to w góry mają daleko, a do morza kręto, Litwa ze swoim dostępem do Bałtyku wydaje się niezłą alternatywą.

I jeździ  tam kto może. Do Połągi, Kłajpedy czy Sventoji.

 I wszyscy wiedzą że w Połądze jest pałac Tyszkiewiczów, promenada i fajne knajpeczki, w Kłajpedzie Muzeum Morza i delfinarium i pokazami akrobacji tych super mądrych ssaków a w Sventoji bezludne plaże o jakich u nas nawet nie pomarzysz.

Ale nie wszyscy wiedzą o Narodowym Parku Mierzei Kurońskiej i tamtejszych wydmach. Ja też nie wiedziałam, chociaż coś tam czytałam. A wyjazd był propozycją naszej córci ,w parkach narodowych od dzieciństwa zakochanej.
Mieliśmy wolną tylko niedzielę dlatego z Suwałk wyjechaliśmy już o 6 rano i po 20 minutach przekroczyliśmy granicę w Budzisku,skąd piękna i nie kręta E 67 doprowadziła nas do obwodnicy Kowna, a czteropasmowaA1 do samej Kłajpedy.
Skierowaliśmy się prosto na prom, który za 12 euro i 7 minut przerzucił nas i samochód ma półwysep.





Tak też w niecałe 4 godziny wygodnej jazdy znaleźliśmy się na uroczej szerokiej, pokrytej aksamitnym piaseczkiem plaży.
















Morza szum, ptaków śpiew, ludzi prawie wcale. IDYLLA

 



Chociaż dzień do upalnych nie należał, kilka godzim w tych okolicznościach przyrody okazały się bezcenne.
Nawdychani jodem i  owiani morską bryzą ruszyliśmy wzdłuż półwyspu do Nidy by zobaczyć co tam jest.

Droga wiedzie przez sosnowe lasy, w otoczeniu piaszczystych wydm, przez maleńkie miejscowości w których to zabytkowe drewniane  domki , w kolorze czerwieni i błękitu przyprawiają o zawrót głowy.

Takie domki są wszędzie
Cały półwysep pokrywa sieć ścieżek rowerowych, zatem miłośnicy dwóch kółek mają tu prawdziwy raj.



Co kilkaset metrów mijamy punkty widokowe i kładki ciągnące się to przez las to przez wydmy.

Spacerują po nich nieliczni turyści, czym jestem mocno zdziwiona, bo lato, bo wakacje, bo niedziela.


Ponieważ nie wzięliśmy mapy,  sieć nie zawsze działała, a czasu było niewiele, nie udało nam się zatrzymać i zobaczyć wszystkiego,czego trochę żałowaliśmy, ale Nida i znajdujące się tam wydmy wynagrodziły nam to z nawiązką.















Nida typowa architektura w większości zabytkowa

 Zakochałam się w tym miejscu na całego.

 W uroczym, kolorowym cichym, miasteczku i ogromnych wydmach, chyba piękniejszych a na pewno bardziej dostępnych niż nasze w Słowińskim Parku Narodowym.
" Prawie Sahara" to moje pierwsze skojarzenie.
Już się rozmarzyłam o kilku noclegach w maleńkiej starej chatce z niebieskimi okienkami, wschodach i zachodach słońca na wydmach do których z miasteczka jest raptem kilkaset metrów.

Nida -zegar słoneczny przy wejściu na wydmy





Gdzieś za mną jest Rosja , więc zawracam

Już się widziałam na rowerze przemierzającą pólwysep wzdłuż i wszerz. Już czułam ten błogi relaks.
A potem dopiero poczytałam.

NIDA najdroższy kurort na Litwie, do którego nagminnie przyjeżdżają Niemcy i Skandynawowie.

 

I ja też tu jeszcze przyjadę. Tego miejsca sobie nie odpuszczę. 

 


Przydatne informacje:

  • Prom z Kłajpedy 12 euro za samochód- bilet ważny w obie strony

  • Wjazd na teren parku 20 euro - po sezonie czyli od września tylko 5 euro

  • Na plażę można podjechać pod same wydmy, ale parkingi płatne a bilety w parkometrach

  • Obiadki smaczne w cenach europejskich

Warto poczytać:  https://www.podrozepoeuropie.pl/mierzeja-kuronska-litwa/   https://www.kuriergalicyjski.com/historia/portrety-miast/5307-mierzeja-kuronska-to-dzielo-rak-ludzkich


sobota, 20 lipca 2019

Odwiedziny rodziny i sąsiada z południa


Czeskie Sudice

"Rodzina, ach rodzina, nie cieszy gdy jest, 

lecz kiedy jej nie ma, samotnyś jak pies"


      Tak kiedyś śpiewał kabaret Starszych Panów, a ja podpisuję się pod tym obiema łapkami.


A żeby nie być samotnym psem, pokonujemy bez mała 700 km, tylko po to by pobyć razem,
pogadać, posłuchać, pośmiać się i pomartwić, poradzić, pomarudzić i pomilczeć.

Wspólne poranki przy kawie i wieczory z lampeczką czegoś smacznego,
 koją nerwy i ogrzewają serce.

Ale, że moja natura bezczynności nie znosi , a miasteczko Kietrz jest tak małe, że szybki 2 godzinny marsz wystarcza, by zajrzeć w każdą uliczkę idę do piwnicy mojej teściowej na poszukiwania.

 I znajduję super sprzęt, który po szybkiej obsłudze męża nadaje się do podróży.


Do granicy z Republiką Czeską, mamy zaledwie 4 km, więc jedziemy zobaczyć jak wygląda ta część kraju.


   

A jest ona imponująca.




Niewysokie ale rozległe wzgórza pokrywają złote łany zbóż,
 hektary buraków cukrowych i kukurydzy a na poboczach dróg rosną czereśnie i jabłonie.






Gdzieś daleko na horyzoncie, przy dobrej widoczności, wynurzają się Sudety z jednej i Karpaty z drugiej strony.

My zaś  podążamy środkiem Bramy Morawskiej, którą to kiedyś Szlak Bursztynowy przebiegał .





Pokonaliśmy na naszych pędzidłach 20 km, jadąc przez  Polską wioskę Ściborzyce Wielkie, której to zabudowa przypomina  tą po  stronie sąsiadów, czeskie Sudice, Terbom i z powrotem do Kietrza



Zapewne przedwojenny dom w Ściborzycach Wielkich

Ściborzyce Wielkie - typowa zaudowa  przygranicznych wsi w Czechach i Słowacji
To nie jest przejście , to bar,ale jakże przydatny na trasie

Trebom i kościułek z pięknie odnoionym barokowym wnętrzem




Maleńkie, ale schludne, czyste i przytulne miejscowości, tak mnie zauroczyły, że kolejną wycieczkę zaplanowałam już nazajutrz w  niedzielę.




Przedwojenne gosopdarstwo w Trebom - można kupić

Na niedzielny spacer z seniorką  wybraliśmy  położony  odległości ok.30 km od Kietrza - Pałąc
w Raduniu i Zamek Hradec nad Moravici. To był strzał w dziesiątkę i niezwyke przyjemnie spędzona niedziela.

Zamek w Raduniu

Renesansowy zamek wznosi się na wzgórzu, otoczony przepięknym ogrodem a u jego stóp rozciągają się stawy. We wnętrzach z przepychem odrestaurowanych można podziwiać mnóstwo kolekcji. Za jedyne 110 koron dostępny jest zamek z przewodnikiem i oranżeria.
My z racji wieku mamy i ponad godzinnego czasu zwiedzania wybieramy oranżerię za 30 koron.





Można byłoby spędzić tutaj cały dzień siedząc na jednej z licznych ławeczek i podziwiać różnorodność roślin ale mamy jeszcze w planie Hradec nad Moravici i tam też zmierzamy.
A poczytać o nim można TUTAJ: https://severnimorava.travel/pl/co-delat/pamatky/hrady-a-zamky/zamek-hradec-nad-moravici


Już przed wejściem czuję się jak księżniczka z bajek Disneya. Wieże i wieżyczki z czerwonej cegły otaczają wielokrotnie w swojej historii przebudowywany biały zamek.



Widoki murów i wieży zapierają dech w piersiach a w rozległych ogrodach rozbrzmiewa Bach i Liszt.



Największy i najpiękniejszy Platan jaki widziałam

 "Gościu siądź pod mym liściem i odpocznij sobie"

Wschodnie rubieże na niedzielnym spacerze

Na wzgórzach zdręby w dolinach trzebieże! Kto w piękność waszą pradawną uderzy? Gdzie tych okolic widoki wspaniałe? Gdzie się podziały boru ...