Wiem, wiem. Miało być o tym co bliskie, co w zasięgu ręki, co tanie i dostępne.
O odpoczynku weekendowym szlakach górskich i rowerowych. I jest.
Ale gdyby tak ktoś, podobnie jak ja, zechciał sięgnąć dalej, niekoniecznie all inclusive,
za to z plecakiem pełnym wrażeń to z czystym sumieniem polecam Wytwórnię Wypraw.
https://www.wytworniawypraw.pl/
Nikt tak nie przeczołga Cię po świecie, nikt nie pokaże tak wiele, za tak niewiele
i nikt nie zapewni takiej atmosfery jak oni.
No i nikt nie przyciąga tylu fantastycznych ludzi co oni.
Ludzi nie bojących się trudu, zarwanych nocy, czasem niewygodnych autokarów i łózek,
za to żądnych poznawania świata.
Wiem co piszę, bo Bałkany nie są moim pierwszym wyjazdem z tym biurem.
Ta przygoda zaczęła się rok temu w Warszawie , gdzie autokar nie najwyższej klasy, lecz z wyśmienitymi kierowcami -Tadzik x 2. przetransportował naszą grupę w 22 godziny do stolicy Bośni i Hercegowiny - Sarajewa.
To tam, było pierwsze nasze zetknięcie z wielokulturowością. Wzajemnym przenikaniem się wschodu i zachodu.
To tam były chwile zadumy nad całkiem niedawno, bo w 1995 r zakończoną wojną domową, o czym przypominają liczne ślady po pociskach i kulach na ścianach budynków.To tam usłyszałam o Różach Sarajewa - czerwonych plamach w wyrwach asfaltu.
Teraz to tylko farba, ale nie tak dawno była w tym miejscu ludzka krew. A jest tych róż wiele...
Dziś to ludne, spokojne, podnoszące się z klęczek miasto. Otoczone górami Dynarskimi, na tle których wybijają się liczne minarety, z sennie wijącą się przez centrum rzeką Miljacką zachęca do dłuższego, chociażby dwudniowego pobytu. do zapoznania się z kulturą, religią i trudną historią.
Niestety plan tej wycieczki tego nie obejmuje, dlatego w kilka godzin usiłujemy nacieszyć się licznymi bazarami, posmakować regionalnych potraw, wyłapać od przewodnika co najważniejsze.
Po wieczornej integracji w browarze i krótkim nocnym odpoczynku, ruszyliśmy dalej. Drogę wyznaczała nam rzeka
Neretwa - rzeka wiecznie zielona otoczona wapiennymi skałami gór Dynarskich.
I to ona doprowadziła nas do kolejnego przystanku jakim był:
MOSTAR
Do
maleńkiego miasta założonego przez Turków w XV w
. wchodzi się przez kamienny most nad Neretwą.To od niego i strzegących go strażników pochodzi ta nazwa. Niestety most nie przetrwał upływu czasu. W 1993 r został zburzony przez wojska Chorwackie. Obecnie po odbudowie jest na liście dziedzictwa UNESCO
Tak się nam trafiło, że przybyliśmy tu wczesnym rankiem, i zobaczyliśmy ten cud architektury w promieniach wschodzącego słońca, bez tłumu turystów i bazarowego gwaru.
Nieliczni handlarze leniwie otwierali swoje sklepiki,
a pojedyncze kafejki zapraszały na słynną kawę po turecku.
Mocną i słodką.
Oczywiście nie odmówiłam sobie tej przyjemności
Czas się zatrzymał. Byłam tylko ja, mój mąż, to miejsce i ta chwila. BEZCENNA.
Kolejna Turecka osada - twierdza do której doprowadziła nas droga przez Bośnię i Hercegowinę wzdłuż Neretwy to:
POCITELJ
W średniowieczu odpoczywali tutaj piraci po morskich podróżach,zaś za panowania Turków było to najnowocześniejsze miasto w regionie. Już wtedy zbudowano meczet i medresę w której nauczano Koranu,oraz łaźnię do której doprowadzono wodę.
Współczesne czasy nie przyczyniły świetności tej osadzie. W czasie wojny w Bośni oblegana najpierw przez Serbów, później Chorwatów straciła wiele cennych zabytków i ludzi. Większość muzułmanów została wymordowana lub przewieziona do obozów koncentracyjnych.
Teraz zamieszkuje tam ponoć około trzydziestu sklepikarzy wystawiających swoje towary licznym turystom
Neretwa i wapienne skały gór Dynarskich towarzyszyły nam aż do granicy z Chorwacją. Tam tez zobaczyliśmy kolejny cud natury zwany spichlerzem Chorwacji.
Cztery odnogi Neretwy uchodzące do Adriatyku tworzą życiodajną krainę. To stąd pochodzą najlepsze wina i śliwowice. Niestety, pozwolono nam tylko na krótką foto pauzę.
Wijąca się zadłuż Adriatyku droga doprowadziła na nas do stolicy Chorwacji - DUBROWNIKA, który to pomimo rosnącego zmęczenia i późnej wieczornej pory zwiedziliśmy z nieustającym zachwytem.
Kamienne miasto z zachowanymi murami obronnymi, wąskimi romantycznymi uliczkami usianymi licznymi knajpeczkam i słynnymi schodami wykorzystanymi w słynnym serialu Gra o Tron.
Tego nie można opowiedzieć to trzeba zobaczyć, poczuć i posłuchać opowieści takiego przewodnika na jakiego my trafiliśmy.
A było o czym posłuchać.
Dawno dawno temu to tutaj właśnie miała początki medycyna. To tu mieszano , gotowano i sprawdzano wszelakiego rodzaju mixtury na wszelakiego rodzaju bolączki.A na kim sprawdzano? Na pacjentach oczywiście. Kiedy zadziałały - publikowano, kiedy nie...... różnie to bywało.
ULCINJ
Kiedy po ok 20 godzinach podróży, szczęśliwie zmęczeni, marzący już tylko o ciepłym prysznicu i łóżku dojechaliśmy na miejsce pobytu, okazało się że w całym mieście z powodu awarii nie na wody. Poza słoną w Adriatyku oczywiście.
Ale o tym i owym w następnym poście opowiem.