środa, 30 października 2019

Dlaczego, dlaczego tak mnie ciągnie do Krzywego?

Bywam tu o każdej porze roku.


Wiosną by nacieszyć oczy błękitem przylaszczek wynurzających swe główki z zeschniętych liści
 i posłuchać śpiewu ptaków, latem popływać w jeziorze, jesienią zanurzyć stopy w gęstwinie kolorowych liści czy zimą pobiegać na nartach.


J. Czarne ,październik 2019

Ostatni punkt,ten z nartami, dotyczy raczej mojego męża, bo chociaż trasy biegowe są tu naprawdę niezłe, ja preferuję mniejsze pochyłości.
 Chadzałam tu z kilkuletnimi maluchami, dorastającą młodzieżą i chętnie chadzam z dorosłymi dziećmi jak tylko wpadną do domu.


 Tu też zabieram rodzinę bliższą i dalszą , gdy tylko na Suwalszczyznę zawitają.

Ścieżka przy siedzibie WPN - Boże narodzenie 2018

Co takiego jest w KRZYWYM? Bo o nim tu właśnie jest mowa.


J. Czarne w słoneczny tegoroczny październik

Widok na J. Czarne z drogi do Małej Huty - listopad 2016


Lodowisko i trasy narciarskie na Sucharze II w marcu 2018
Droga z parkingu w kierunku jeziora  w listopadzie 2016



KRZYWE 

 

Niewielka wioska, prawie przemieście Suwałk, pięknie położona w otulinie Wigierskiego Parku Narodowego, na trasie Suwałki - Sejny.

Ogromną  zaletą tej miejscowości jest jezioro Czarne z wielką plażą, dużym pomostem, zapleczem gastronomicznym a nawet ratownikami w letnim sezonie.

No i ścieżka rowerowa z Suwałk do Sejn, którą tutaj w 20 minut dojeżdża się z miasta.

Tutaj, przy samym przystanku autobusowym, swoją siedzibę umieścił   WPN i to od niej dobrze rozpocząć swoją przyrodniczą wędrówkę.
http://atrakcjepodlasia.pl/atrakcje-turystyczne/krzywe-siedziba-wigierskiego-parku-narodowego/







Podążając zielonym szlakiem od tejże siedziby, odkrywamy ścieżkę dydaktyczno- przyrodniczą, która pięknie prowadzi przez cichy, tajemniczy prawie bajkowy las wśród maleńkich jeziorek zwanych sucharami, z racji tego, że prawie nic w nich nie żyje.
A jest tych sucharów pięć i każdy po swojemu zachwyca swoim urokiem.
Suchar I w Boże Narodzenie 2018


Kładka przy Sucharze II




Trasa prowadzi, kładkami, mostkami i leśnymi ścieżkami.

Ma zaledwie 4 km, więc nadaje się na spacerek z dziećmi,  bieganie, chodzenie czy jazdę na rowerze.

Trasy narciarskie są wyznaczone poza drogami dla spacerowiczów, co służy jednym i drugim.

 A po drodze warto zatrzymać się przy tablicach z opisani tych miejsc, flory i fauny, poczytać i zagłębić w otaczającą przyrodę.
Wejście na Suchar IV
Kijki z mamą - 6 styczeń 2019

Suchar IV idealny na plenery fotograficzne


Zachody słońca nad J. Czarnym zachwycają o każdej porze roku

 

 

 

 

 

Mamo, nie znudziło ci się to Krzywe? 

Śmieje się syn gdy znów się tam wybieram.

Nie. Mnie się nigdy nie nudzi w takich miejscach. 

I chyba nie tylko mnie. 

 

 

 

  Zatem zapraszam do Krzywego.

 

Mieszkańców Suwałk i okolic, którzy nie zawsze doceniają co mają oraz turystów,  nie zawsze widzących o tym pięknym miejscu.




czwartek, 24 października 2019

Mały spacerek dookoła Jaczno

Rozpieszcza nas tegoroczny październik, oj rozpieszcza.
Jak mało który.
Jakby chciał się zrewanżować za chłodny lipiec i deszczowy wrzesień.
Jakby chciał nam wynagrodzić krótkie suwalskie lato.

Wiec poddajemy się urokowi październikowej jesieni i czerpiemy garściami jej dary.

I znowu Suwalski Park Krajobrazowy. Znowu Smolniki.
Nie można się im oprzeć żadną porą roku. Zachwycają wiosną i jesienią, intrygują latem, zapraszają śnieżną zimą. A ja ciągle ulegam ich urokowi i bywam tu kiedy tylko mogę.

Jezioro Jaczno

  Bezsprzecznie najpiękniejsze wytopiskowe jezioro na terenie SPK, powstałe przez długotrwałe zaleganie mas lodowca, dzięki czemu jest młodsze od innych tutejszych jezior o parę tysięcy lat.


Jezioro Jaczne z punktu widokowego w Smolnikach
  Swoją niezwykłość zawdzięcza licznym zatokom i półwyspom oraz stromym sięgającym
 do 285 m.n.p.m skarpom, skąd rozciągają się zachwycające widoki.

Latem, dzięki kwitnącym glonom wyróżnia się malachitowym kolorem.

Żeby go zobaczyć, trzeba przyjechać do wsi Smolniki, w gminie Rutka Tartak, położonej zaledwie
22 kilometry od Suwałk.

 Zaparkować można pod lasem na przeciwko punktu widokowego u Pana Tadeusza i stąd wyruszyć w drogę. O tym miejscu już wspominałam TUTAJ:
.https://martanaszlaku.blogspot.com/2018/02/cudze-chwalicie-swego-nie-znacie-czyli.html

My mijamy to miejsce, jako bardzo nam znane,mijamy  bar Jaćwing i sklep po prawej, parkujemy nieopodal kościoła, naprzeciwko cmentarza z zabytkową kapliczką i maszerujemy prostą drogą do skrzyżowania szlaków.









 7 kilometrowa ścieżka pt. "Wokół Jeziora Jaczno", oznaczona jest na żółto i to ją właśnie wybraliśmy na niedzielny spacer.

Początek trasy wiedzie polną drogą
Słońce przygrzewało.świat mienił się kolorami, a my czerpaliśmy pozytywną energię  na nadchodzące jesienne chłody. 


Kiedy weszliśmy w las, poczułam się jak w Beskidach. Wysokie skarpy porośnięte mieszanymi lasami, przypomniały mi moje bliskie podkarpackie strony.


Przydrożna kapliczka we wsi Jaczno
Ścieżek po SPK nie brakuje. Nadają się na spacer pieszy rowerowy a nawet samochodowy,
dla leniwców chcących tylko zrobić fajne fotki.


 Jedno jest pewne. 

 Warto tu zajrzeć.

Warto ruszyć się z kanapy, z domu, z miasta. Poczuć wiatr we włosach i  zapach otaczającej przyrody.


 

 

 



A ja zapewniam, że mięśnie i serducho będą Wam za to bardzo wdzięczne.

czwartek, 17 października 2019

Jak chcesz odmiany to z wytwórnią na Bałkany

Wiem, wiem. Miało być o tym co bliskie, co w zasięgu ręki, co tanie i dostępne.
O odpoczynku weekendowym szlakach górskich i rowerowych. I jest.

Ale gdyby tak ktoś, podobnie jak ja, zechciał sięgnąć dalej, niekoniecznie all inclusive,
  za to z plecakiem pełnym wrażeń to z czystym sumieniem polecam Wytwórnię Wypraw. https://www.wytworniawypraw.pl/
 
Nikt tak nie przeczołga Cię po świecie, nikt nie pokaże tak wiele, za tak niewiele
 i nikt nie zapewni takiej atmosfery jak oni.

 No i nikt nie przyciąga tylu fantastycznych ludzi co oni.
 Ludzi nie bojących się trudu, zarwanych nocy, czasem niewygodnych autokarów i łózek,
 za to żądnych  poznawania świata.

Wiem co piszę, bo Bałkany nie są moim pierwszym wyjazdem z tym biurem.

Ta przygoda zaczęła się rok temu w Warszawie , gdzie autokar nie najwyższej klasy, lecz z wyśmienitymi kierowcami -Tadzik x 2. przetransportował naszą  grupę w 22 godziny do stolicy Bośni i Hercegowiny - Sarajewa.


To tam, było pierwsze nasze zetknięcie z wielokulturowością. Wzajemnym przenikaniem się wschodu i zachodu.


To tam były chwile zadumy nad całkiem niedawno, bo w 1995 r zakończoną wojną domową, o czym przypominają liczne ślady po pociskach i kulach na ścianach budynków.To tam usłyszałam o Różach Sarajewa - czerwonych plamach w wyrwach asfaltu.

Teraz to tylko farba, ale nie tak dawno była w tym miejscu ludzka krew. A jest tych róż wiele...




Dziś to ludne, spokojne, podnoszące się z klęczek miasto. Otoczone górami Dynarskimi, na tle których wybijają się liczne minarety, z sennie wijącą się przez centrum rzeką Miljacką zachęca do dłuższego, chociażby dwudniowego pobytu. do zapoznania się z kulturą, religią i trudną historią.

Niestety plan tej wycieczki tego nie obejmuje, dlatego w kilka godzin usiłujemy nacieszyć się licznymi bazarami, posmakować regionalnych potraw, wyłapać od przewodnika co najważniejsze.





Po wieczornej integracji w browarze i krótkim nocnym odpoczynku, ruszyliśmy dalej. Drogę wyznaczała  nam rzeka Neretwa - rzeka wiecznie zielona otoczona wapiennymi skałami gór Dynarskich.


I to ona doprowadziła nas do kolejnego przystanku jakim był:

 MOSTAR




Do maleńkiego miasta założonego przez Turków w XV w. wchodzi się przez kamienny most nad Neretwą.To od niego i strzegących go strażników pochodzi ta nazwa. Niestety most nie przetrwał upływu czasu. W 1993 r został zburzony przez wojska Chorwackie. Obecnie po odbudowie jest na liście dziedzictwa UNESCO


Tak się nam trafiło, że przybyliśmy tu wczesnym rankiem, i zobaczyliśmy ten cud architektury w promieniach wschodzącego słońca, bez tłumu turystów i bazarowego gwaru.



Nieliczni handlarze leniwie  otwierali swoje sklepiki,

a  pojedyncze kafejki zapraszały na słynną kawę po turecku.


 Mocną i słodką.


Oczywiście nie odmówiłam sobie tej przyjemności

Czas się zatrzymał. Byłam tylko ja, mój mąż, to miejsce i ta chwila. BEZCENNA.












Kolejna Turecka osada - twierdza do której doprowadziła nas droga przez Bośnię i Hercegowinę wzdłuż Neretwy to:

 

POCITELJ

 

W średniowieczu odpoczywali tutaj piraci po morskich podróżach,zaś za panowania Turków było to najnowocześniejsze miasto w regionie. Już wtedy zbudowano meczet i medresę w której nauczano Koranu,oraz łaźnię do której doprowadzono wodę.

Współczesne czasy nie przyczyniły świetności tej osadzie. W czasie wojny  w Bośni oblegana najpierw przez Serbów, później Chorwatów straciła wiele cennych zabytków i ludzi. Większość muzułmanów została wymordowana lub przewieziona do obozów koncentracyjnych.







Teraz zamieszkuje tam ponoć około trzydziestu sklepikarzy wystawiających swoje towary licznym turystom







Neretwa i wapienne skały gór Dynarskich towarzyszyły nam aż do granicy z Chorwacją. Tam tez zobaczyliśmy kolejny cud natury zwany spichlerzem Chorwacji.



Cztery odnogi Neretwy uchodzące do Adriatyku tworzą życiodajną krainę. To stąd pochodzą najlepsze wina i śliwowice. Niestety, pozwolono nam tylko na krótką foto pauzę.


 Wijąca się zadłuż Adriatyku droga doprowadziła na nas do stolicy Chorwacji - DUBROWNIKA, który to pomimo rosnącego zmęczenia i późnej wieczornej pory zwiedziliśmy z nieustającym zachwytem. 




Kamienne miasto z zachowanymi murami obronnymi, wąskimi romantycznymi uliczkami usianymi licznymi knajpeczkam i  słynnymi schodami wykorzystanymi w słynnym serialu Gra o Tron.









Tego nie można opowiedzieć to trzeba zobaczyć, poczuć i posłuchać opowieści takiego przewodnika na jakiego my trafiliśmy.


 A było o czym posłuchać. 












Dawno dawno temu to tutaj właśnie miała początki medycyna. To tu mieszano , gotowano  i sprawdzano wszelakiego rodzaju mixtury na wszelakiego rodzaju bolączki.A na kim sprawdzano? Na pacjentach oczywiście. Kiedy zadziałały - publikowano, kiedy nie...... różnie to bywało.


ULCINJ

Kiedy po ok 20 godzinach podróży, szczęśliwie zmęczeni, marzący już tylko o ciepłym prysznicu i łóżku dojechaliśmy na miejsce pobytu, okazało się że w całym mieście z powodu awarii nie na wody. Poza słoną w Adriatyku oczywiście.

 

Ale o tym i owym w następnym poście opowiem.

 https://martanaszlaku.blogspot.com/2019/12/bakanskiej-wyprawy-ciag-dalszy.html

Wschodnie rubieże na niedzielnym spacerze

Na wzgórzach zdręby w dolinach trzebieże! Kto w piękność waszą pradawną uderzy? Gdzie tych okolic widoki wspaniałe? Gdzie się podziały boru ...