czwartek, 17 października 2019

Jak chcesz odmiany to z wytwórnią na Bałkany

Wiem, wiem. Miało być o tym co bliskie, co w zasięgu ręki, co tanie i dostępne.
O odpoczynku weekendowym szlakach górskich i rowerowych. I jest.

Ale gdyby tak ktoś, podobnie jak ja, zechciał sięgnąć dalej, niekoniecznie all inclusive,
  za to z plecakiem pełnym wrażeń to z czystym sumieniem polecam Wytwórnię Wypraw. https://www.wytworniawypraw.pl/
 
Nikt tak nie przeczołga Cię po świecie, nikt nie pokaże tak wiele, za tak niewiele
 i nikt nie zapewni takiej atmosfery jak oni.

 No i nikt nie przyciąga tylu fantastycznych ludzi co oni.
 Ludzi nie bojących się trudu, zarwanych nocy, czasem niewygodnych autokarów i łózek,
 za to żądnych  poznawania świata.

Wiem co piszę, bo Bałkany nie są moim pierwszym wyjazdem z tym biurem.

Ta przygoda zaczęła się rok temu w Warszawie , gdzie autokar nie najwyższej klasy, lecz z wyśmienitymi kierowcami -Tadzik x 2. przetransportował naszą  grupę w 22 godziny do stolicy Bośni i Hercegowiny - Sarajewa.


To tam, było pierwsze nasze zetknięcie z wielokulturowością. Wzajemnym przenikaniem się wschodu i zachodu.


To tam były chwile zadumy nad całkiem niedawno, bo w 1995 r zakończoną wojną domową, o czym przypominają liczne ślady po pociskach i kulach na ścianach budynków.To tam usłyszałam o Różach Sarajewa - czerwonych plamach w wyrwach asfaltu.

Teraz to tylko farba, ale nie tak dawno była w tym miejscu ludzka krew. A jest tych róż wiele...




Dziś to ludne, spokojne, podnoszące się z klęczek miasto. Otoczone górami Dynarskimi, na tle których wybijają się liczne minarety, z sennie wijącą się przez centrum rzeką Miljacką zachęca do dłuższego, chociażby dwudniowego pobytu. do zapoznania się z kulturą, religią i trudną historią.

Niestety plan tej wycieczki tego nie obejmuje, dlatego w kilka godzin usiłujemy nacieszyć się licznymi bazarami, posmakować regionalnych potraw, wyłapać od przewodnika co najważniejsze.





Po wieczornej integracji w browarze i krótkim nocnym odpoczynku, ruszyliśmy dalej. Drogę wyznaczała  nam rzeka Neretwa - rzeka wiecznie zielona otoczona wapiennymi skałami gór Dynarskich.


I to ona doprowadziła nas do kolejnego przystanku jakim był:

 MOSTAR




Do maleńkiego miasta założonego przez Turków w XV w. wchodzi się przez kamienny most nad Neretwą.To od niego i strzegących go strażników pochodzi ta nazwa. Niestety most nie przetrwał upływu czasu. W 1993 r został zburzony przez wojska Chorwackie. Obecnie po odbudowie jest na liście dziedzictwa UNESCO


Tak się nam trafiło, że przybyliśmy tu wczesnym rankiem, i zobaczyliśmy ten cud architektury w promieniach wschodzącego słońca, bez tłumu turystów i bazarowego gwaru.



Nieliczni handlarze leniwie  otwierali swoje sklepiki,

a  pojedyncze kafejki zapraszały na słynną kawę po turecku.


 Mocną i słodką.


Oczywiście nie odmówiłam sobie tej przyjemności

Czas się zatrzymał. Byłam tylko ja, mój mąż, to miejsce i ta chwila. BEZCENNA.












Kolejna Turecka osada - twierdza do której doprowadziła nas droga przez Bośnię i Hercegowinę wzdłuż Neretwy to:

 

POCITELJ

 

W średniowieczu odpoczywali tutaj piraci po morskich podróżach,zaś za panowania Turków było to najnowocześniejsze miasto w regionie. Już wtedy zbudowano meczet i medresę w której nauczano Koranu,oraz łaźnię do której doprowadzono wodę.

Współczesne czasy nie przyczyniły świetności tej osadzie. W czasie wojny  w Bośni oblegana najpierw przez Serbów, później Chorwatów straciła wiele cennych zabytków i ludzi. Większość muzułmanów została wymordowana lub przewieziona do obozów koncentracyjnych.







Teraz zamieszkuje tam ponoć około trzydziestu sklepikarzy wystawiających swoje towary licznym turystom







Neretwa i wapienne skały gór Dynarskich towarzyszyły nam aż do granicy z Chorwacją. Tam tez zobaczyliśmy kolejny cud natury zwany spichlerzem Chorwacji.



Cztery odnogi Neretwy uchodzące do Adriatyku tworzą życiodajną krainę. To stąd pochodzą najlepsze wina i śliwowice. Niestety, pozwolono nam tylko na krótką foto pauzę.


 Wijąca się zadłuż Adriatyku droga doprowadziła na nas do stolicy Chorwacji - DUBROWNIKA, który to pomimo rosnącego zmęczenia i późnej wieczornej pory zwiedziliśmy z nieustającym zachwytem. 




Kamienne miasto z zachowanymi murami obronnymi, wąskimi romantycznymi uliczkami usianymi licznymi knajpeczkam i  słynnymi schodami wykorzystanymi w słynnym serialu Gra o Tron.









Tego nie można opowiedzieć to trzeba zobaczyć, poczuć i posłuchać opowieści takiego przewodnika na jakiego my trafiliśmy.


 A było o czym posłuchać. 












Dawno dawno temu to tutaj właśnie miała początki medycyna. To tu mieszano , gotowano  i sprawdzano wszelakiego rodzaju mixtury na wszelakiego rodzaju bolączki.A na kim sprawdzano? Na pacjentach oczywiście. Kiedy zadziałały - publikowano, kiedy nie...... różnie to bywało.


ULCINJ

Kiedy po ok 20 godzinach podróży, szczęśliwie zmęczeni, marzący już tylko o ciepłym prysznicu i łóżku dojechaliśmy na miejsce pobytu, okazało się że w całym mieście z powodu awarii nie na wody. Poza słoną w Adriatyku oczywiście.

 

Ale o tym i owym w następnym poście opowiem.

 https://martanaszlaku.blogspot.com/2019/12/bakanskiej-wyprawy-ciag-dalszy.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wschodnie rubieże na niedzielnym spacerze

Na wzgórzach zdręby w dolinach trzebieże! Kto w piękność waszą pradawną uderzy? Gdzie tych okolic widoki wspaniałe? Gdzie się podziały boru ...