czwartek, 30 lipca 2020

Pociągiem do Trakiszek czyli jak to z tą Jaćwieżą było

  

Dworzec kolejowy w Suwałkach

 

 

  Takie to oto małe marzenie o wycieczce kolejowo- rowerowej spełniłam sobie w dniu xx urodzin.

 

Jako, że północno - wschodni zakątek Polski nie był nam za bardzo znany, postanowiliśmy go zgłębić.

 

A jak najlepiej zgłębiać, jak nie na rowerze?. 

 

A żeby za daleko nie było, połowę drogi, czyli z Suwałk do Trakiszek pokonaliśmy koleją, dzięki czemu na początek przyjrzeliśmy się uważnie dwom zabytkowym dworcom kolejowym. 

 

Obydwa pochodzą z II poł XIX w  i pamiętają czasy zaboru rosyjskiego, zachwycają zdobną architekturą i zasmucają ruiną w jaką popadły przez lata. 

 

Suwalski ma się lepiej, bo obiecują mu remont w ciągu 3 lat. A przez Trakiszki na przebiegać szybka kolej, na Litwę, więc może i do niego szczęście się uśmiechnie.

Przejażdżka pociągiem za 29 PLN, w którym, prócz nas, konduktora, maszynisty i dwóch rowerów, nie było nikogo,okazała się strzałem w dychę.

 

Nowy dworzec w Trakiszkach

 

Stary dworzec w Trakiszkach

 

Po 20 minutach jazdy znaleźliśmy się rubieżach Polski.

 

 A TU??

 

W bezkresnych polach i łąkach, tylko gdzie nie gdzie pojawiają się zabudowania, za to aż gęsto od bocianów, żurawi a nawet białych czapli. 

 

 

 

 

  Przygraniczne krajobrazy przyprawiły nas o zawrót głowy od nadmiaru, powietrza i przestrzeni,

 

 a też od tego co się tu kiedyś działo.

 

 Bo czy kto jeszcze myśli o tym, że przed Słowianami zamieszkiwały  ludy bałtyjskie?

 

Że państwo  nazywane Jąćwieżą czy Sudowią rozciągało się od Biebrzy po Niemen,  Szeszupę i Gołdap,

 

 że obejmowało puszcze wokół jezior Śniardwy

Mamry?

 

 

Kroniki donoszą, iż pogańskie ludy zasiedlały tą ziemię już od czasów rzymskich.

 

 Wierzyły w święte gaje, czciły wodę, ogień i słońce a walka i zdobycie sławy było ich nadrzędnym celem. 

 

I cel ten osiągnęły, bo chociaż wieki minęły, drewniane osady poszły z dymem, pamiątek niewiele zostało ale pamięć tak.

 


Osada Prusko Jaćwieska w Oszkiniach




To jedyne w tych stronach miejsce zachowujące pamięć po tej odległej  przeszłości. 

 

Nie ma co prawda wartości historycznej, pamiątek, znalezisk, ale pozwala przenieść się wyobraźnią do czasów, gdy miejsca osadnictwa wyznaczały gwiazdy, węże były  opiekunami domostw, a różnorakim bóstwom, stawiano różnorakie świątynie.

 

Zaciekawionych odsyłam do ciekawej publikacji 

http://federacjasuwalki.pl/wp-content/uploads/2014/06/katalog_sudovian.pdf 

 

a ja dzielę się fotami:


 



Świątynia Pruska


Pruski gród


Słoneczko- Krzyż Pruski


Aleja średniowiecznych bohaterów

 


Świątynia wody


Wodny Jar pozostał upadku meteorytu 12 tys lat temu

Osadę fajnie jest zwiedzać z przewodnikiem, ale  w tym celu trzeba wcześniej się umówić.

 Namiar TUTAJ: http://osada.prusaspira.org/

 

Puńsk/ Punskas 

 

To wieś, będąca następnym przystankiem na naszej rowerowej trasie.

 

 I niech nie dziwią się przyjezdni że każda miejscowość ma nazwę polską i Litewską bo jest to tzw Mała Litwa i Litwini tu są zdecydowaną większością.

 

Neogotycki kościół z 1887 roku


Dębowy ołtarz i litewskie ornamenty

Mała klimatyczna miejscowość na brzegu pięknego jeziora Punia może być wspaniałym miejscem na spokojny wypoczynek.

 

W centrum wznosi się piękny Kościół NMP z dębowym ołtarzem,  obok plebania z muzeum, obecnie w remoncie.

 

Śladem po wielokulturowym i wielowyznaniowym państwie jest synagoga, niestety w opłakanym stanie.

 

Pozostałość po Synagodze i szkole talmudycznej


Remont plebani i muzeum



O kulturze można dowiedzieć się w pobliskim skansenie, a o smakach w restauracji u Ruty, 

gdzie króluje litewska kuchnia, a w niej prostota mięsa i ziemniaków zawarta w kartaczach , kibinach, czenakach itp

 

Zajazd przy skansenie


Skansen


Czenaki- wschodnie danie z jednego garnuszka


Restauracja Ruta


 

A wszystko to przepasane wstęgą jakby miedzą.....taka była nasza powrotna droga do Suwałk.

 

Wiodła nas przez okoliczne wioski, trwała prawie 3 godziny i pokonaliśmy bez mała 50 km, które odczuliśmy we wszystkich mięśniach. 

 

A tego właśnie nam było trzeba i do tego wszystkich WAS zachęcam.

 


Wieś Smolany


Kościół w Smolanach


 

 

Na koniec taka naszła mnie refleksja. 

 

Jak to jest, że człowiek od zarania dziejów, zawsze potrzebował jakiegoś Bóstwa, opatrzności, opiekuna. Jemu się zawierzał, do niego modły wznosił, w nim pokładał nadzieje. 

 

A dziś w większości polegamy tylko na swoich siłach, wierzymy tylko w siebie i swoją moc. Czy słusznie?? To pytanie pozostawiam bez odpowiedzi.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wschodnie rubieże na niedzielnym spacerze

Na wzgórzach zdręby w dolinach trzebieże! Kto w piękność waszą pradawną uderzy? Gdzie tych okolic widoki wspaniałe? Gdzie się podziały boru ...