środa, 27 czerwca 2018

Do Raju przez Słowację


   Urzekająca kraina geograficzna Położona kilkanaście kilometrów poniżej Tatr Wysokich. 

 Płaskowyż w którym rzeki i strumienie wyżłobiły niesamowite wąwozy, kaniony i jaskinie, a człowiek udostępnił to arcydzieło dla ogółu.


To właśnie jest Słowacki Raj


Ten Park Narodowy chodził mi po głowie od wielu lat i ciągle nie było mi do niego po drodze. Marzenie udało się spełnić  w tegoroczny majowy weekend.


A potem trzeba było deszczowej niedzieli, by oderwać się od pielenia działki, składania konfitur  i innych letnich zajeć, przejżeć zdjęcia, powspominać i to i owo napisać.


Sucha Bela - 4 kilometrowy wąwóz wśród wapiennych skał, był naszym pierwszym miejscem wypadowym. Pokonaliśmy go zaraz po przyjeździe do Hrabusic, skąd do rajskich szlaków najbliżej,

2 kilometry od wioski, przy parkingu ośrodka wypoczynkowego Podlesok, kupujemy mapę, bilet i ubezpieczenie.



Wyruszamy po 16ej, kiedy to większość turystów wraca z trasy, co jest wielkim plusem bo na szlaku jesteśmy sami. 


Wchodzimy na jednokierunkowy, zielony, prowadzący wartkim strumieniem szlak, gdzie już na samym początku witją nas powalone kłody drzew. 








Potem jest coraz ciekawiej.


Drewniane i metalowe drabinki i mostki prowadzą nas wzdłuż przepięknych wodospadów: misowgo, okienkowego i korytkowego. 







Misowy wodospad




 Przydadzą się dobre buty i brak lęku wysokości, bo  30metrowa drabinka przy misowych wodospadach robi wrażenie.





Misowy wodospad



Okienkowy wodospad



Żeby za pięknie nie było, bedąc w połowie drabiny przy okienkowym wodospadzie usłyszałam odgłos zbliżającej się burzy, a ja niczego tak się nie boję jak burzy i myszy. 


Tych drugich na szczęście tam nie było.






A ponieważ  zawrócić się nie dało, nie pozostaje mi nic jak oswoić strach
i pokonywać kolejne wodospady po kolejnych drabinkach


 Pogrzmiewania towarzyszyły nam przez całą dwugodzinną trasę, ale ciepły deszcz dopadł nas już po wyjściu z wąwozu na czerwony szlak prowadzący do Hrabusic.




Tam tez spotkaliśmy pierwszego człowieka,a nawet dwuch czyli sympatyczną parę z Cieszyna z którymi  to wspólnie moknąc i gawędząc wróciliśmy na wieczorny spoczynek.


Czterogodzinna trasa,była dobrym początkiem naszego aktywnego urlopu.



Tak nas rozochocił ten Raj, że kolejnego dnia rankiem znów jesteśmy na szlaku.

 

W planie mamy Przełom Hornadu


Go Gardła Hornadu dochodzimy z Hrabusic  zielonym szlakiem wzdłuż polnej drogi.



Rzeka przedziera się przez wapienne skały na długości ok 15 km, a otaczająca ją rzadka roślinność czyni to miejsce rezerwatem przyrody już od 1976 roku.

Okazuje się że szlak po deszczu jest błotnisty i śliski a  obolałe po wczorajszym marszu  mięśnie trochę dokuczają. 

Jednak nic tak nie zachęca do dalszego wysiłku jak upalny poranek i otaczająca nas przyroda. 

Po pół godzinie przypominam sobie że nie wykupiliśmy ubezpieczenia i wpadam w lekką panikę. 

O ile bilet do parku można kupić na jeden, trzy lub pięć dni o tyle ubezpieczenie należy nabyć codziennie bo w razie wypadku darmowy GOPR nie przyleci jak to u nas w kraju. Jednak trochę za daleko by się wracać.



Ostrożnie i uważnie pokonujemy więc trasę raz prawym, raz lewym brzegiem rzeki.






A brzegi rzeki łączą liczne wiszące  wśród drzew mosty




























Po dwuch godzinach marszu rozpościera się przed nami piękna polana.

 Letanovsky Młyn. 

Można odpocząć przy schronisku, wypić piwo za 1,5 euro lub jak kto woli pół litra wrzątku za 2,5 euro.


Wybieramy piwo i szlak prowadzący do Tomaszowskiego widoku.




Wiedzie on przez gęste drzewostany, bujną i wilgotną roślinność przez sprawia trochę mroczne wrażenie.


Takie miejsca przed wiekami zamieszkiwały Strzygi i  Jagi a nie tłumnie przybywający turyści.
























Około 14 ej, po 

5 ciu godzinach marszu, zmęczeni
 i upoceni wchodzimy na Platformę Tomaszowskiego Widoku.

Warto było tu przybyć. 

Urzeka nas widok rozciągający się  na dolinę Hornadu i Białego Potoku.


Tomaszowski Widok

Tomasovsky Vyhlad

Na powrotną drogę do Hrabusic wybieramy żółty szlak, który początkowo prowadzi szeroką polną drogą co daje cudny odpoczynek. 

Niestety już po pół godzinie wchodzimy na na wąską leśną porośniętą pokrzywami ścieżkę. Kilkaset metrów srtomego podejścia w upalne popołudnie nieźle daje nam się we znaki, ale jak zawsze widoki łagodzą zmęczenie.




Podziwiając kwitnące na skałach tawuły, irysy i inne kwiecie, zmęczeni i szczęśliwi wracamy do Hrabusic ok. 17ej.



zielony szlak z Hrabusic do Gardła Hornadu

Hrabusice na horyzoncie

Przydatna wiedza na koniec

Bilet uprawniający do wejścia na teren Słowackiego Raju:

  •  jednodniowy1,5 euro
  • trzydniowy 3 euro
  • pięciodniowy 5 euro
Ubezpieczenie to koszt 0,50 euro na dzień i lepiej się bez niego nie ruszać bo to może drogo kosztować.


Chociaż Słowacki Raj  to nie Tatry, ani Alpy, szykujemy się jednak jak w góry. 

  • mapa 1: 25000 jest ok
  • dobre przyczepne buty
  • polar i kurtka p/ deszczowa niezależnie od pogody
  • zapas wody
  • zapas energi( kanapka, baton)

Aplikacje na telefon też się przydadzą

https://mapa-turystyczna.pl/

https://mapy.cz/
Drabinki i łańcuchy są na wszystkich trasach, dlatego ręce muszą być wolne. Plecak zatem obowiązkowy a kijki nieprzydatne.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wschodnie rubieże na niedzielnym spacerze

Na wzgórzach zdręby w dolinach trzebieże! Kto w piękność waszą pradawną uderzy? Gdzie tych okolic widoki wspaniałe? Gdzie się podziały boru ...