Klasztorzysko
To kolejna warta zobaczenia polana w Słowackim Raju.
Jest tu schronisko górskie, ruiny klasztoru Kartuzów z XIII -XIV wieku oraz symboliczny cmentarz.
I to on oraz lista osób, które zginęły na tutejszych szlakach zrobiły na mnie największe wrażenie
To jednak są góry.
Ciekawe informacje i zdjęcia można znależć w TYM linku: http://www.krajoznawcy.info.pl/w-sercu-slowackiego-raju-16429
Na polanę prowadzi wiele szlaków, ale my trochę wycieńczeni Suchą Belą i Przełomem Hornadu
(opisaneTUTAJ:https://martanaszlaku.blogspot.com/2018/06/do-raju-przez-sowacje.html)
na trzeci dzień pobytu, wybieramy łatwą i krótszą trasę.
Zaczynamy ok 16ej od Gardła Hornadu, i jeszcze raz pokonujemy część przełomu.
Z niebieskiego szlaku wchodzimy w zielony i jest to dobry wybór.
Jednokierunkowa 45 minutowa ścieżka okazała się najbardziej urozmaiconą z dotychczas przemierzonych.
Stroma, trochę mroczna i dzika trasa jest wprost usiana kładkami, drabinkami i łańcuchami.
Jednokierunkowy zielony szlak |
prowadzący do polany |
Na polanę oświetloną ciepłymi promieniami zachodzącego słońca dortarliśmy po ok 2 godzinach. Ponieważ o tej porze niewielu turystów tam spotkaliśmy, przez dobrą godzinę odpoczywaliśmy chłonąc piękno tego miejsca.
Klasztorzysko |
Zeszlismy szeroką leśną drogą wyznaczającą zielony szlak i prowadzącą wprost punktu wyjścia -Gardła Hornadu
Gardło Hornadu |
W ten miły wieczór żegnamy północną cześć Słowackiego Raju.
Zamajerska Dolina
Jezioro w Dedinkach |
https://mapa-turystyczna.pl/route/6de5
Tą trasę pokonaliśmy w ostatni dzień pobytu, kiedy nogi odmawiały mam już posłuszeństwa a pogoda była zmienna jak i moje nastroje.
Poranek w Hrabusicach przywitał nas prawie letnią burzą i niebem zasnutym ołowianymi chmurami.
Jednak szkoda nam było rozstać się z rajem.
Postanowiliśmy pojechać na południową część parku,a wybór padł na DEDINKY, wieś położoną w dolinie rzeki Hnilec, na której utworzono sztuczne jezioro.
Jest to również świetne miejsce wypadowe na trasy Słowackiego Raju.
Samochód zostawiamy na drodze przy wejściu do parku, bez zadnych opłat, w budce kupujemuy bilet , ubezpieczenie i już jesteśmy na niebieskim szlaku Zamajerskiej Doliny.
Wchodzimy w jar porośnięty wiosennymi kwiatami, wśród których wije się strumień i tu podobnie jak na innych trasach po łańcuchach i drabinkach pniemy się w górę.
Tym razem towarzyszy nam wodospad Nalepkowy.
Szlak jest krótszy od poprzednich, ale niesamowicie, przyrodniczo urozmaicony.
Na szczyt prowadzi strome podejście , a stamtąd rozciąga się oszamiałający widok na dolinę otoczoną wapiennymi skałami. Jak na życzenie zza ciemnych chmur przyświeciło słońce.
Radość rozpiera serce i duszę, dlatego też spędzamy dobrą chwilę mapawając się ciszą i widokiem. Niestety słońce szybko znika a niebo pokrywają coraz ciemniejsze chmury. Wchodzimy na zielony szlak i kierujemy się do Dedinek.
Po drodze zatrzymujemy się jeszcze na uroczej polanie z hotelem GERAVY, stadniną i mini zoo.
Zaskakują nas konie, tak oswojone z turystą, że bez żenady sięgają do plecaków po przysmaki.
O ile pamiętam to była pasja Misia Yogi a nie słowackich koników.
Mini zoo właśnie się rozbudowuje, zatem jest to świetne miejsce dla rodzin z dziećmi.
W wiosce dopadają nas pierwsze krople deszczu,a na czerwonym szlaku pod wyciągiem narciarskim zaczyna siąpić coraz mocniej.
Gdy dochodzimy do auta leje już jak z cebra.
Szczyty zasnuwa mgła i już nawet nie żal końca urlopu.
Żegnaj raju, ale tylko na trochę. Jest tu jeszcze dużo dróg którymi muszę przejść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz