Może już za dużo tych gór, bo miałam pisać o tym co bliskie i w zasięgu ręki, ale muszę, muszę o tym wspomnieć.
PRZEŁOM
DUNAJCA widziałam tylko raz z góry,
kiedy to wraz z kilkuletnimi dziećmi zdobyliśmy Trzy Korony.
kiedy to wraz z kilkuletnimi dziećmi zdobyliśmy Trzy Korony.
Od tej pory marzyłam o spływie tratwą, bo myślałam że tylko tak mogę podziwiać ten cud natury.
Okazuje się jednak, że wcale nie.
Wystarczy będąc w Szczawnicy zaopatrzyć się
rower w jednej z licznych wypożyczalni.
Koszt to 35 zł za cały dzień + kask, obowiązkowy po słowackiej stronie.
Koszt to 35 zł za cały dzień + kask, obowiązkowy po słowackiej stronie.
Szukamy czerwonego szlaku prowadzącego do Czerwonego
Klasztoru na Słowacji.
Urocza trasa, prowadzi skrajem lasu i brzegiem Dunajca.
Początkowo jest to asfaltowa ścieżka, podzielona na część pieszą i rowerową, a
od strony rzeki zabezpieczoną barierkami.
Po stronie słowackiej zmienia się w kamienistą, utwardzoną drogę i trzeba uważać bo ruch na niej jak w mieście w godzinach szczytu.
Po stronie słowackiej zmienia się w kamienistą, utwardzoną drogę i trzeba uważać bo ruch na niej jak w mieście w godzinach szczytu.
Dzieci małe i większe, piesi, rowerzyści, nawet roklowcy.
A
wszyscy zatrzymują się bez ostrzeżenia, podziwiają, fotografują.
My też. Jedziemy, podziwiamy, fotografujemy.
I tak 9 km zajmuje nam 2 godziny.
A wszystko po to, żeby na Trzy Korony spojrzeć ze strony Słowackiej.
A jest to widok naprawdę imponujący.
Przełom Dunajca to jeden z piękniejszych rzecznych
kanionów.
A dla mnie najpiękniejszy, bo to jedyny jaki widziałam.
Podziwianie go z roweru, to zdecydowanie większa frajda niż siedzenie na tratwie.
Kończymy trasę przejażdżką po Szczawnicy wzdłuż potoku
Grajcarskiego, nad którym nie brak licznych knajpek i restauracji.
Zjadamy
koryto pierogów w jednej z nich.
Słońce przygrzewa, potok szumi,brzuszki napasione, chyba już się
stąd nie ruszymy.
Jedno malutkie marzenie zostało spełnione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz